Społeczny i polityczny konflikt u naszych południowo-wschodnich sąsiadów trwa od kilku miesięcy. Gdy emocje, zamiast gasnąć – nasiliły się, Polacy z obawą przeglądali codzienną prasę i wpatrywali się w ekrany telewizorów. Jednak największy niepokój wykazują polscy przedsiębiorcy, którzy eksportują swoje towary na wschód.
Ukraina jest ważnym partnerem handlowym dla Polski ? swoje towary eksportuje tam ponad 12 tysięcy rodzimych firm. Nic zatem dziwnego, że zajmuje ona ósme miejsce wśród krajów, do których kierowane są polskie produkty. To właśnie na Ukrainie znajdują się nie tylko rynki zbytu czy kontrahenci. Za wschodnią granicą wiele polskich firm posiada oddziały swoich firm.
Według Ministerstwa Gospodarki, destabilizacja państwowości ukraińskiej wpłynęła na polski biznes. W styczniu spadek polskiego eksportu na Ukrainę, wobec analogicznego okresu w 2013 roku, wyniósł 4,3%, natomiast w lutym było to już prawie 18%. Podobnie w pierwszych dwóch miesiącach 2014 roku pogorszyły się polsko-rosyjskie relacje handlowe. W styczniu i lutym eksport do Rosji spadł o ok. 2,5%.
Czy spadki będą postępować, a polskie firmy ponosić straty? Wszystko zależy od tego, jak będzie rozwijała się sytuacja na wschodzie. Marek Kutarba z ?Tygodnika Biznes i Prawo? twierdzi, że ?[…] nie tyle kluczowe znaczenie ma to, co teraz się będzie działo z gospodarką ukraińską, choć to oczywiście też jest ważne, bo zainwestowaliśmy tam jakieś pieniądze. […]O wiele ważniejsze dla nas jest to, co się w tej chwili dzieje w relacjach Rosja – Ukraina, Rosja ? reszta Europy.? Jeśli chodzi o rynek rosyjski – nasze inwestycje i eksport, szczególnie żywości, są poważniejsze. Nie można zapominać o tym, że jesteśmy jako kraj uzależnieni od Rosji – również energetycznie. ?Zaostrzenie sytuacji – jeśli miałoby to pójść w kierunku konfrontacji – może odbić się na rynkach w sferze gospodarki. Wszyscy, którzy pobieżnie nawet obserwują to, co się dzieje na rynku rosyjskim, od dawien dawna zauważają przepychanki z tamtejszą administracją. Trwają one nieustająco, a zaostrzenie sytuacji w związku z Ukrainą może prowadzić do tego, że będzie nam jeszcze trudniej tam sprzedawać. A rynek rosyjski jest rynkiem dużym i chłonnym, który chce brać nasze produkty? – dodaje Marek Kutarba.
Pojawia się zatem pytanie, jak będzie wyglądać przyszłość inwestycyjna polskich firm, które nad Dniepr eksportują głównie wyroby przemysłowe, maszyny, samochody, produkty codziennego użytku i żywność.Czy zaczną się one wycofywać z współpracy ze wschodem? Marcin Nowacki, dyrektor ds. relacji publicznych Związku Przedsiębiorców i Pracodawców twierdzi, że przedsiębiorcy, którzy tam są i byli ? pozostaną. ?[..] Pamiętajmy, że przedsiębiorcy, którzy funkcjonują tam od dłuższego czasu, znają Ukrainę i występujące tam napięcia. Powinni teraz czekać na to, co przyniosą kolejne miesiące. Miejmy nadzieję, że to będzie stabilizacja. Inaczej sytuacja wygląda w kontekście firm zainteresowanych Ukrainą. Wydarzenia, które miały i mają miejsce zapewne powodują, że ci przedsiębiorcy podchodzą do tego rynku z większą rezerwą i mogą swoje plany współpracy zamrozić.?
Przedsiębiorcy obawiają się najczarniejszego scenariusza ? wojny handlowej z Rosją – który może się ziścić ze względu na silne zaangażowanie polityczne Polski w ukraińsko-rosyjski konflikt. Przed rodzimymi firmami mogą ponownie wyrosnąć bariery – nałożenie embarga przez Rosjan – co miało miejsce chociażby w 2005 roku, kiedy to po sukcesie pomarańczowej rewolucji Rosjanie obłożyli embargiem polskie mięso. Jak wynika z szacunków – w ciągu roku rodzime firmy mogły z tego powodu ponieść straty w wysokości 30 milionów euro.